czwartek, 9 lutego 2017

Trzeba zmniejszyć liczbę kalek w Polsce



    Z przeprowadzonej ostatnio przez Instytut Spraw Społecznych analizy skutków wypadków przy pracy wynika, że około 30% przypadków ciężkiego kalectwa można było uniknąć, gdyby zastosowano w porę
i we właściwy sposób pierwszą pomoc. Najczęstszą przyczyną ciężkich następstw w tych wszystkich wypadkach były zakażenia przyranne. 
    Pierwszej pomocy nie wolno improwizować - powinna ona być zorganizowana - wszystko do niej powinno być przygotowane: i sprzęt i leki i ludzie. Powstaje przy tym wiele pytań natury organizacyjnej: gdzie leżą granice odpowiedzialności kierownictwa zakładu pracy, w którym zdarzył się wypadek i od jakiego momentu zaczyna się obowiązek udzielania pomocy przez Ubezpieczalnię, jak powiązać tę akcję z terytorialną organizacją ratownictwa, na kim ciąży obowiązek transportu chorego itp. Na pytania te i na cały szereg innych daje odpowiedź praca prof. dra B. Nowakowskiego "Organizacja pierwszej pomocy
w zakładach pracy", której obecnie ukazało się drugie wydanie nakładem Instytutu Spraw Społecznych.
    Główny cel społeczny, jakiemu służy ta książka: zmniejszenie liczby kalek w Polsce - wystarczająco tłumaczy jej wielką poczytność. Zdaniem autora - dobra organizacja pierwszej pomocy łączy się ściśle
z atmosferą zaufania i spokojnej pracy, a więc pośrednio wpływa dodatnio i na wydajność pracy. 

Źródło: Droga do zdrowia, 8/1939
 

piątek, 2 września 2016

Zakażenie kropelkowe



W WALCE z chorobami zakaźnymi medycyna praktyczna idzie ręka w rękę z badaniem laboratoryjnym. Jest to zupełnie naturalne, ponieważ w pracowni poznajemy dokładnie przyczyny wywołujące choroby zakaźne, zarazki, ich sposób życia i warunki rozmnażania się. Poznajemy sposoby przenoszenia się zarazków z chorego organizmu na zdrowy
     Dzięki takim badaniom wiemy dziś dobrze, że zakażenie może nastąpić przy kaszlu, kichaniu i mówieniu, ponieważ chory w tych momentach rozpryskuje kropelki śliny lub śluzu, mogące zawierać bakterie chorobotwórcze. Niektóre kropelki są bardzo małe (o średnicy równej 0,03 mm), inne znacznie większe, gdyż zawierają powietrze. Im kropla jest większa, tym mniej jest niebezpieczna dla otoczenia, ponieważ, jako cięższa prędzej opada na ziemię. Najdrobniejsze kropelki bardzo długo unoszą się w powietrzu i potem osiadają na skórze ludzi zdrowych, a z powietrza mogą być przez zdrowych łatwo wdychane.
     Zakażenie kropelkowe zachodzi przy grypie, błonicy, szkarlatynie i odrze, prócz tego zdarza się często przy gruźlicy. 


Źródło: Droga do zdrowia, 8/1939

wtorek, 30 sierpnia 2016

Nasz konkurs na obsadę filmu...


Konkurs nasz na główne i epizodyczne role w filmie "Wiatr od morza" Żeromskiego dobiegł końca. Z powodzi fotografji i zgłoszeń wybierzemy kandydatów i kandydatki, odpowiadające wymaganiom, a w następnym numerze "Kina" podamy termin, dzień i godzinę definitywnego posiedzenia Jury, na który zaprosimy wybrańców do przedstawienia się osobistego. Mamy nadzieję, że "oryginały" opowiedzą swoim podobiznom i że pozostałe role dadzą się wspaniale obsadzić. W "Wietrze od morza", gdzie każdy epizod ma swoje znaczenie prawie że symboliczne, (jak zawsze u Żeromskiego), gdzie każda postać musi wyrazić pewną ideę autora, nawet drugorzędne role są pełne znaczenia, dlatego tak trudny jest dobór zespołu. Na razie plan przedstawia się następująco: reżyser K. Czyński, operator Jan Theyer, scenarjusz Wacław Sieroszewski i Anatol Stern, kierownictwo literackie: M. J. Wielkopolska. Muzyka: Maklakiewicz. Role główne już obsadzone: Marja Malicka, Adam Brodzisz, Junosza Stępowski, Bodo i Skoneczny. W jury zasiadają, oprócz przedstawicieli naszej redakcji: Wacław Sieroszewski, K. Czyński, M. J. Wielkopolska, prof. Pruszkowski, Anatol Stern, Maklakiewicz, Jan Theyer. 

Źródło: Kino, 18/1930

niedziela, 28 sierpnia 2016

KULT MORDERCY



Dnia 9 lutego 1929 r. został rozstrzelany w Meksyku, zabójca prezydenta Oregona*, niejaki Jose Leon Toral. Skazaniec twierdził, że mordu tego dokonał z pobudek ideowych, gdyż uważał generała Oregona za wielkiego szkodnika. Toral na miejscu egzekucji zachowywał się po bohatersku i ani muskuł nie drgnął mu na twarzy, gdy rozległa się komenda: ognia! Jednemu z reporterów udało się moment egzekucji Torala sfotografować, zdjęcie to jednak dopiero teraz zdołało się dostać do prasy. Przedstawia ono Torala, leżącego w kałuży krwi, obok worków z piaskiem. Dziś w całym Meksyku budzi się kult Torala, którego wielu współobywateli uważa za bohatera narodowego. 


Źródło: Światowid, 4/1933


 *Álvaro Obregón Salido -

niedziela, 24 lipca 2016

Złoto, które spadło z nieba


Pewna biedna wieśniaczka z okolic Oisemont w departamencie Sommy we Francji znalazła na swojem polu rozbitą skrzynkę drewnianą a w głębi ziemi sztaby złota wartości 6.000 funtów szterlingów. Jak wykazało śledztwo skrzynka ta wypadła z aeroplanu w czasie przelotu aparatu z Paryża do Londynu. Tytułem znaleźnego uczciwa wieśniaczka otrzymała 110.000 franków (na zdjęciu) czyli sumę, która pozwoli jej żyć odtąd w dobrobycie.


Źródło: Światowid, 7/1935

środa, 6 lipca 2016

Dlaczego Dymsza?


 
  ”Nazywano go Dodkiem. Ale skąd wzięło się nazwisko Dymsza? Naprawdę nazywa się Adolf Bagiński. Jeszcze w bardzo młodym wieku, gdy zaangażowany został do Mirażu, sekretarz kabaretu zaproponował mu obranie pseudonimu.
- Zaczęliśmy szukać w Kalendarzu „Kuriera Porannego”. Nic jakoś nie pasowało do mojej osoby. Aż wreszcie natrafiłem na jednej stronie na nazwisko posła do carskiej Dumy, Leopolda Dymszy. To nazwisko mi się spodobało i zostałem Dymszą. Dziś mało kto wie, że to nie jest moje prawdziwe!"
Film - magazyn ilustrowany, nr 34(82)/1974


"Przy angażowaniu sekretarz Markiewicz powiada, że mój rocznik zaczynają brać na siłę, na ochotnika, więc lepiej będzie mieć pseudonim. Na biurku leżał kalendarz, rocznik „Kuriera Porannego”. Zaczął proponować. Może Cyprian Norwid? Dyrektor, że nie pasuje do mnie (sam nie wiedziałem, dlaczego). To może Scipio del Campo? Na nic. Jak krzykną brawo, to jak mają wołać – Scipio czy Campo? Wreszcie na jedenastej stronie było nazwisko posła do dumy carskiej – Leopolda Dymszy, które ja zaproponowałem. Przeszło jednogłośnie. I już jako Dymsza zostałem przyjęty."

R. Dziewoński: Dodek Dymsza


 "A co mówi o sobie on sam?
- Po pierwsze: skąd Dymsza? Z powodu pewnych zatargów z carskimi żandarmami, w roku 1913 bodajże – ale do dat nie mam specjalnej pamięci. Szukali Bagińskiego, trzeba było przybrać sobie inne nazwisko. Dyrektor warszawskiego „Mirażu”, gdzie wówczas występowałem zaproponował mi kilka wspaniale brzmiących z włoska lub francuska pseudonimów, a ja przeglądając stary kalendarz, wyszukałem po prostu nazwisko ówczesnego posła do Dumy, Leopolda Dymszy. Przybrałem nazwisko poselskie, przez jakiś czas występowałem nawet jako Leopold, dopiero potem wróciłem do Adolfa." 
Magazyn filmowy,  nr 6/197


"W 1917, gdy byłem w wojsku, dowiedziałem się, że w teatrze „Miraż” potrzebują inspicjenta, suflera i statystę w jednej osobie. Przyjęli mnie o odtąd grywałem. Mówiłem dwa albo cztery słowa, aż wreszcie Hanusz grający dość dużą rolę zachorował i ja miałem go zastępować. Gdy odtańczyłem poleczkę, ktoś krzyknął – brawo Dymsza – ukłoniłem się na wszelki wypadek. Ale dlaczego Dymsza? Otóż dyrektor teatru musiał umieścić mnie na afiszu, a mając stary kalendarz „Kuriera Porannego” stamtąd wybierał dla mnie pseudonim. Wybierał aż wybrał; Leopold Dymsza poseł do Dumy. To jeszcze nic, mogłem przecież zostać Scipionem del Campo!"
 Film, nr 36/1984

__________________________________

Jakże miło zalogować się na blogu po tak długiej nieobecności. :)