środa, 6 lipca 2016

Dlaczego Dymsza?


 
  ”Nazywano go Dodkiem. Ale skąd wzięło się nazwisko Dymsza? Naprawdę nazywa się Adolf Bagiński. Jeszcze w bardzo młodym wieku, gdy zaangażowany został do Mirażu, sekretarz kabaretu zaproponował mu obranie pseudonimu.
- Zaczęliśmy szukać w Kalendarzu „Kuriera Porannego”. Nic jakoś nie pasowało do mojej osoby. Aż wreszcie natrafiłem na jednej stronie na nazwisko posła do carskiej Dumy, Leopolda Dymszy. To nazwisko mi się spodobało i zostałem Dymszą. Dziś mało kto wie, że to nie jest moje prawdziwe!"
Film - magazyn ilustrowany, nr 34(82)/1974


"Przy angażowaniu sekretarz Markiewicz powiada, że mój rocznik zaczynają brać na siłę, na ochotnika, więc lepiej będzie mieć pseudonim. Na biurku leżał kalendarz, rocznik „Kuriera Porannego”. Zaczął proponować. Może Cyprian Norwid? Dyrektor, że nie pasuje do mnie (sam nie wiedziałem, dlaczego). To może Scipio del Campo? Na nic. Jak krzykną brawo, to jak mają wołać – Scipio czy Campo? Wreszcie na jedenastej stronie było nazwisko posła do dumy carskiej – Leopolda Dymszy, które ja zaproponowałem. Przeszło jednogłośnie. I już jako Dymsza zostałem przyjęty."

R. Dziewoński: Dodek Dymsza


 "A co mówi o sobie on sam?
- Po pierwsze: skąd Dymsza? Z powodu pewnych zatargów z carskimi żandarmami, w roku 1913 bodajże – ale do dat nie mam specjalnej pamięci. Szukali Bagińskiego, trzeba było przybrać sobie inne nazwisko. Dyrektor warszawskiego „Mirażu”, gdzie wówczas występowałem zaproponował mi kilka wspaniale brzmiących z włoska lub francuska pseudonimów, a ja przeglądając stary kalendarz, wyszukałem po prostu nazwisko ówczesnego posła do Dumy, Leopolda Dymszy. Przybrałem nazwisko poselskie, przez jakiś czas występowałem nawet jako Leopold, dopiero potem wróciłem do Adolfa." 
Magazyn filmowy,  nr 6/197


"W 1917, gdy byłem w wojsku, dowiedziałem się, że w teatrze „Miraż” potrzebują inspicjenta, suflera i statystę w jednej osobie. Przyjęli mnie o odtąd grywałem. Mówiłem dwa albo cztery słowa, aż wreszcie Hanusz grający dość dużą rolę zachorował i ja miałem go zastępować. Gdy odtańczyłem poleczkę, ktoś krzyknął – brawo Dymsza – ukłoniłem się na wszelki wypadek. Ale dlaczego Dymsza? Otóż dyrektor teatru musiał umieścić mnie na afiszu, a mając stary kalendarz „Kuriera Porannego” stamtąd wybierał dla mnie pseudonim. Wybierał aż wybrał; Leopold Dymsza poseł do Dumy. To jeszcze nic, mogłem przecież zostać Scipionem del Campo!"
 Film, nr 36/1984

__________________________________

Jakże miło zalogować się na blogu po tak długiej nieobecności. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz